Piszę do was, żeby moja historia stała się przestrogą. Nie pożyczajcie nikomu pieniędzy bez wcześniejszego podpisania umowy. Ja niestety popełniłam ten błąd. Zaufałam osobie, która mną manipulowała.
Przez kilka miesięcy byłam w związku z B. Zależało mi na nim i sądziłam, że on też jest zaangażowany w naszą znajomość. Potrafił być romantyczny, czuły, ideał partnera. Przy okazji manipulował mną jednak i starał się wzbudzić we mnie litość, co oczywiście zrozumiałam dopiero, jak było już za późno. Mówił, że nie może znaleźć pracy, że ma problemy finansowe i że bardzo się tego wstydzi, ale chciałby ode mnie pożyczyć trochę pieniędzy. Miał mi oddać całą sumę (4 tys. zł), jak tylko zacznie zarabiać. Przedtem mnie jednak rzucił.
Zobacz także: Przyjaciółka zasypuje mnie zdjęciami swojego dziecka
Jak się rozstawaliśmy to nadal grał swoją rolę. Obiecywał, że będzie mnie spłacał i bardzo dziękował za pożyczkę. Twierdził, że nadal mu na mnie zależy, ale że musi stanąć na nogi i potrzebuje być do tego sam. Kilka tygodni faktycznie był ze mną w kontakcie i dawał mi znać, jak idzie szukanie nowej pracy (oczywiście słabo, cały rynek i wszyscy pracodawcy przeciwko niemu). Wierzyłam, ale w końcu cierpliwość mi się skończyła. Postraszyłam go sądem i zażądałam ostatecznej spłaty długu w ciągu miesiąca.
Wtedy B. zapadł się pod ziemię. Pisałam do niego, dzwoniłam, ale odpowiadała mi cisza. W końcu skontaktowałam się z jego bratem i dowiedziałam, że B. wyprowadził się za granicę. Znalazł pracę w Hiszpanii.
Sądziłam naiwnie, że może jak zarobi to zrobi mi przelew i odda kasę, ale nadal nie ma od niego żadnego kontaktu. Nie mieliśmy spisanej umowy, on uciekł do innego kraju, a ja mogę sobie jedynie pogratulować naiwności. To błąd, który kosztował mnie 4 tys. zł.
Jeśli ktoś z was się orientuje, czy mam jakąkolwiek szansę na odzyskanie pieniędzy, a jeśli tak, w jaki sposób mam to zrobić, to proszę o wskazówki. Ja już niestety straciłam nadzieję. Czuję się bezradna wobec ludzkiej podłości.
R.