Wczoraj córka wróciła do domu z kolejną jedynką. Tym razem z matematyki. Wiedziała, że będzie sprawdzian, ale nie chciało jej się uczyć. W ogóle nic jej się ostatnio nie chce. Nie garnie się ani do nauki, ani do sprzątania w domu. Najchętniej to by całymi dniami siedziała z nosem w telefonie i oglądała jakieś durne filmiki.
Staram się wprowadzić w domu jakąś dyscyplinę. Siadam z nią do lekcji, pilnuję, kiedy ma jaki sprawdzian, ale ona i tak ma do wszystkiego olewczy stosunek. Jak jej tłumaczę, że nie dostanie się do dobrego liceum i będzie w przyszłości miała problemy z pracą to tylko parska i mówi, że zostanie influencerką, a do tego nie trzeba mieć studiów.
Zobacz także: Chciałabym się wyprowadzić do Berlina. Mąż jest przeciwny
Przeraża mnie jej podejście, ale tylko ja widzę w tym problem. Mąż jest w córce absolutnie zakochany i rozpieszcza ją na każdym kroku. Nigdy nie mówi jej „nie”, nigdy niczego od niej nie wymaga. Jest jego oczkiem w głowie. Ja pełnię rolę „złego policjanta:, a on kochanego tatusia. W dodatku uważa, że przesadzam i że dziecko powinno mieć szczęśliwe dzieciństwo.
Ręce dosłownie opadają. Co z tego, że grożę córce zabraniem komórki za kolejną pałkę, jak mąż za chwilę staje w jej obronie. Nie mówimy w domu jednym głosem i ona niestety to wykorzystuje.
Zosia