Zawsze mi się wydawało, że skoro w Polsce się urodziłam, to tutaj także się zestarzeję. Lubiłam podróżować do innych krajów, ale do Polski zawsze wracałam z chęcią. Dobrze się tutaj czułam w czasach szkoły i studiów, ale teraz jest inaczej. Od jakiegoś czasu czuję, że się tutaj duszę i potrzebuję zmiany.
Nie podoba mi się sytuacja polityczna w naszym kraju. Podejście rządzących do kobiet, podwyżki cen, zanieczyszczenie powietrza smogiem. Nie chcę, żeby moje przyszłe dzieci dorastały w takich warunkach. Pracuję coraz więcej, a po zarobkach tego nie widać. Wszystko idzie w górę. Rachunki, kredyty, ceny towarów. Bardzo mnie to wszystko frustruje i chcę od życia czegoś więcej. Bardzo chciałabym wyprowadzić się stąd na stałe, do Berlina.
Polecamy także: Czy przełożyć ślub z powodu wpadki?
Gdybym była singielką, nawet bym się nad tym nie zastanawiała, tylko pojechała na zachód. Znam dobrze język angielski i niemiecki, więc myślę, że szybko znalazłabym tam pracę. A nawet jeśli nie tam, to przecież teraz można pracować zdalnie z każdego zakątka świata. Mogłabym kontynuować pracę w mojej polskiej firmie i rzucić ją dopiero, jak znalazłbym coś lepszego.
Mąż jednak kompletnie nie wyobraża sobie wyjazdu. Chce zostać w Polsce, tutaj powiększyć naszą rodzinę. Też narzeka na nasz kraj, też denerwuje go rząd, ale woli tutaj zostać. Nawet nie chodzi o jego rodzinę, bo przecież do Berlina jest blisko i można by się było często odwiedzać. Chodzi o to, że on nie lubi zmian. Nie oczekuje od życia nic więcej. Tak jest mu dobrze.
Ja się w Polsce duszę. Chcę żyć na wyższym poziomie, rozwijać się zawodowo. Życie mamy jedno i trzeba z niego korzystać.
Próbuję namówić męża na wyjazd tymczasowy, na kilka tygodni. Może wtedy zmieni zdanie. Jeśli nie, kompletnie nie wiem, jak będzie wglądała nasza przyszłość i czy w ogóle będzie wspólna.
Patrycja