Zaczęliśmy niedawno z narzeczonym przygotowania do naszego ślubu. Powoli rozglądamy się za salą, czytamy opinie o zespołach, fotografach, szukamy inspiracji co do zaproszeń ślubnych. Byłam pełna zapału, ale teraz jestem po prostu zszokowana cenami tego wszystkiego. Są kosmiczne, nawet jak chce się zrobić wesele dla kilkudziesięciu, a nie kilkuset osób.
Moi rodzice od razu powiedzieli, że sfinansują nam część wesela, za co jestem im bardzo wdzięczna. My teraz spłacamy kredyt na mieszkanie, nie mamy zbyt wielu oszczędności. Uznaliśmy, że jedną trzecią wydatków pokryjemy my, a pozostałą moi rodzice i rodzice Kacpra. Jego mama i tata są rozwiedzeni, więc to nieco komplikuje sprawę. Teść powiedział, że oczywiście się dołoży, ale teściowa odmówiła. Ma oczywiście takie prawo, bo to nie jest żaden jej obowiązek, żeby nam finansować imprezę ślubną, ale tak po ludzku zrobiło nam się przykro. Kacper jest jej jedynym synem (jego tata ma jeszcze jedno dziecko z drugiego związku), więc tym bardziej nie rozumiem podejścia.
Zobacz także: Czy macie wśród znajomych osoby, które nie chcą pomagać Ukraińcom?
To nie jest tak, że ona klepie biedę. Żyje sobie wygodnie, na nic nie wydaje pieniędzy, nie ma żadnego kredytu. Spokojnie mogłaby nas wspomóc, ale zwyczajnie nie ma na to ochoty. Ja i ona nie dogadujemy się najlepiej. Mam wrażenie, że jest zgorzkniała i samotna, choć wielokrotnie próbowaliśmy ją włączyć do naszego życia. Zaproszenie na spotkania przyjmuje, ale z jej strony nie ma tego samego. Sądziłam, że nasz ślub wszystko zmieni, ale nic na to nie wskazuje niestety.
Ala