Do grudnia 2019 roku moje życie wydawało mi się wręcz sielankowe. Miałam fajny związek, pracę, zdrowie. W grudniu zaczęła się jednak czarna seria, która nie ma końca. Najpierw mój chłopak postanowił ode mnie odejść po 8 latach. Powiedział mi, że do siebie nie pasujemy i że każde z nas musi iść w swoją stronę. Gdybym usłyszała coś takiego po roku to może byłabym w stanie w to uwierzyć. Ale po prawie dekadzie związku on raptem mówi, że do siebie nie pasujemy? Szybko się w takim razie zorientował. Wydaje mi się, że po prostu miał kogoś na boku, choć nigdy się tego oficjalnie nie dowiedziałam.
Zobacz także: Czy macie wśród znajomych osoby, które nie chcą pomagać Ukraińcom?
Już nawet nie chodzi o powód rozstania. Chodzi o to, że ono w ogóle się wydarzyło, w dodatku po tylu wspólnych latach. Ja miałam w głowie zaręczyny i zakładanie rodziny, a on tak po prostu odszedł. Byłam w potwornym dołku. Nie zdążyłam się z niego pozbierać, kiedy wybuchła pandemia. Znów strach, poczucie osamotnienia, niepewności. Pamiętam, że sama spędzałam Wielkanoc, bo rząd zabronił wtedy poruszania się między miastami. Praktycznie codziennie zamartwiałam się o życie swoich bliskich i swoje. To odbiło się na moim zdrowiu, zaczęłam mieć potworne bóle głowy i ciała. Po kilku miesiącach zaczęłam wracać do normalności. Wtedy poznałam Adriana. Sądziłam, że los mi wynagrodził wcześniejsze przeżycia i że wreszcie trafiłam na kogoś idealnego. Byliśmy razem prawie rok, ale okazało się, że facet gra na różne fronty i nie jest ze mną szczery. Kolejny cios.
Mniej więcej w tym samym czasie wyczułam guzek w piersi i zostałam skierowana na biopsję. Kolejny strach, kolejna niepewność. Na szczęście okazało się, że to nic groźnego i chyba jest to jedyna pozytywna rzecz, która przytrafiła mi się w ostatnim czasie.
Kiedy zaczęłam powoli myśleć o tym, że będzie lepiej, w Ukrainie wybuchła wojna. Od tamtej pory moje myśli krążą wokół tego tematu. Boję się, że konflikt przeniesie się dalej, do nas. Boję się o swoich znajomych z Ukrainy. Ze strachem oglądam programy informacyjne, nie mogę spać z przerażenia i stresu.
Czy Wy też macie od ponad dwóch lat takie poczucie beznadziei? Zastanawiam się, kiedy życie wróci do normalności i kiedy znów zacznę się uśmiechać. Ostatnio tylko płaczę.
Maria