Wczoraj sobie uświadomiłam, że od rozstania z Łukaszem minęły dwa lata. Ktoś inny w tym czasie pewnie już dawno ułożyłby sobie życie. Nie wiem, zakochał się, czy stworzył nowy związek. Ja podejmowałam próby, ale za każdym razem relacje dobiegały końca. Powodem byłam oczywiście ja, a raczej to, że wciąż nie mogę zapomnieć o Łukaszu z jednego, konkretnego powodu.
Zobacz także: LIST: „Mąż wydziela mi po 20 zł dziennie”
Nigdy wcześniej z nikim nie miałam tak szalonego, namiętnego, zwierzęcego wręcz życia intymnego. Potrafiliśmy to robić codziennie, czasem nawet kilka razy w ciągu dnia. W mieszkaniu i poza nim, w samochodzie, w parku, w przymierzalni. Nie mogliśmy się sobą nasycić. On znał dokładnie moje ciało i wiedział, jak mnie dotykać, pieścić, całować, żebym dosłownie odleciała. Nigdy przedtem ani nigdy potem nie było mi z facetem tak dobrze w łóżku.
Jeśli mam być zupełnie szczera, a tutaj mogę, bo piszę to anonimowo, brakuje mi tej iskry podniecenia. Byliśmy z Łukaszem około rok razem. To niedługo, ale każdy dzień był pełen namiętności. Czułam, że nikt mnie tak nie pragnie, jak on i że nikogo ja już tak nie będę pragnąć.
To on podjął decyzję o rozstaniu. Myślę o tych wszystkich kobietach (a może jednej kobiecie, bo nie wiem, czy jest w stałym związku), z którymi chodzi do łóżka i tak zwyczajnie im zazdroszczę. Nie chcę wyjść na nimfomankę. Gdybym nią była to chciałabym to robić z kim popadnie, non stop. Problem polega na tym, że z facetami, z którymi umawiałam się po rozstaniu, nie było po prostu tej iskry. Z niektórymi w ogóle nie szłam do łóżka, bo nie miałam na to ochoty.
Myślę o Łukaszu i o tym, że być może kiedyś stworzę z kimś związek sto razy lepszy, bo oparty na zaufaniu, uczuciach, szczerości, ale że będzie w nim brakowało tego czegoś. Tej zwierzęcej iskry. Tego braku hamulców w łóżku.
Chciałabym się uwolnić od tych wspomnień, a z drugiej strony wracanie do nich sprawia, że czuję, że żyję. Przytrafiło mi się coś niesamowitego. Nie chcę o tym zapomnieć.
Ola