Zazwyczaj sytuacja wygląda zupełnie na odwrót. Kobieta czuje instynkt macierzyński i bardzo chce urodzić. Facet raczej nie jest chętny i znajduje milion wymówek, dlaczego to kiepski moment na dziecko. U nas jest inaczej. Ja nie chcę, a on cały czas naciska.
Jasne, że kiedyś chciałabym mieć dzieci, ale daję sobie jeszcze kilka lat. Najpierw muszę coś osiągnąć zawodowo. Chciałabym też wcześniej wziąć ślub, na czym jemu z kolei nie bardzo zależy. Ostatnio stwierdził, że na kocią łapę jest lepiej, bo wtedy partnerzy muszą się bardziej starać.
Zobacz także: On zniknął po pierwszej wspólnej nocy…
Próbuję mu tłumaczyć, że do tanga trzeba dwojga. Jego chęci nie wystarczą, bo ja też powinnam czuć taką potrzebę. Co w sytuacji, gdy odrzucę dziecko? Nad tym w ogóle się nie zastanawia. Według mnie jego wyobrażenie na temat rodzicielstwa jest trochę naiwne.
Dzidziuś się urodzi, to wszystko będzie w porządku. Ja od razu zmienię zdanie i jeszcze mu podziękuję. Absurd... Doszło do sytuacji, że unikam współżycia z nim. Bo on naprawdę jest zdolny prawie do wszystkiego.
D.