W moim bloku, w dodatku niestety na moim piętrze, mieszka patologia. Inaczej tego nie mogę nazwać. On pije, ona pije, ich syn, na pewno już dwudziestoparoletni, również z nimi pije. Często przychodzą do nich jacyś podejrzani ludzie i urządzają sobie libacje. Bywa głośno, a na klatce czuć smród alkoholu i papierosów.
Jak kupowałam swoje mieszkanie, to moją sąsiadką była miła staruszka. Po jej śmierci wprowadzili się właśnie ci problematyczni ludzie i zaczął się mój koszmar. Czasem boję się wychodzić na klatkę, bo już nieraz widziałam pod ich drzwiami upitych ludzi na wycieraczce.
Zobacz także: On zniknął po pierwszej wspólnej nocy…
Wzywanie policji nie pomaga. Mieszkają legalnie. Nie słychać okrzyków przemocy czy awantur. Raczej ciągłą rodzinną libację. Przykro się na to patrzy.
Myślę o sprzedaniu swojego mieszkania i wyprowadzce, ale trudno będzie znaleźć kupca, który przymknie oko na takie sąsiedztwo. Jestem załamana.
Zuza