Do tej pory byłam w dwóch poważnych związkach. Jeden trwał 6 lat, drugi 3. Łącznie to prawie dekada mojego życia. Obecnie jestem tak zniechęcona do wchodzenia w trwałe relacje, że nie szukam nikogo na stałe. Mam 29 lat i po prostu chcę pożyć. Spotykać się z facetami bez zobowiązań. Robić co chcę i z kim chcę.
Uważam, że nikomu, a już zwłaszcza sobie, nie wyrządzam takim postępowaniem krzywdy. Nie rozbijam cudzych związków, nikogo w sobie nie rozkochuję i sama też nie wmawiam sobie, że z poznania tego czy innego faceta wyjdzie coś poważnego. Wszystko jest jasne od początku. Umawiamy się na kawę, a jeśli zaiskrzy to idziemy ze sobą do łóżka.
Zobacz także: On zniknął po pierwszej wspólnej nocy…
Do tej pory skończyły się w ten sposób trzy moje randki, a jestem na Tinderze od 8 miesięcy. Bez przesady więc, że robię to non stop i z kimkolwiek. A tak uważa jedna z moich koleżanek, której ostatnio powiedziałam, że nie szukam w Internecie miłości tylko krótkich romansów. Była szczerze oburzona, co bardzo mnie dziwi, bo ani nie jest jakaś wierząca, ani święta. Potępiła mnie i moje podejście „do własnego ciała”.
Nie ukrywam, że jej reakcja to dla mnie spory szok. Może mi zazdrości, że robię co chcę, a ona jest skazana na swojego brzuchatego męża?
Joanna