W weekend dowiedziałam się, że moja przyjaciółka spodziewa się swojego pierwszego dziecka. Tym samym zostaję jedyną osobą w gronie moich znajomych, która nie ma własnej rodziny. Oczywiście cieszę się jej szczęściem, bo starali się z mężem o ciążę od półtora roku, ale jednocześnie czuję się nieco osamotniona.
Akurat nie spotykam się z nikim. Leczę rany po ostatnim toksycznym związku i nie zamierzam wchodzić w kolejny tylko po to, by kogoś mieć. Zdaję sobie sprawę, że mój licznik tyka, bo mam 34 lata. Nie chcę jednak, by mój wiek determinował to, jak wygląda obecnie moje życie. Mam 34 lata, jestem singielką, nie mam dzieci. Powoli staram się oswoić z tym, że to się już raczej nie zmieni. Może wejdę za jakiś czas w następny związek, ale czy tym razem będzie happy end?
Zobacz także: Dowiedziałam się, że on od trzech lat mnie zdradza
Ciąża mojej przyjaciółki oznacza, że moje życie towarzyskie za chwilę zupełnie przestanie istnieć. Długo nie pójdziemy razem na imprezę, nie napijemy się, nie pobawimy do białego rana, bo ona teraz wchodzi w nową rolę. Skupi się na dziecku i ma pełne prawo się tym cieszyć.
Pozostali przyjaciele mają małe dzieci, więc ich czas dla mnie jest przez to ograniczony. To zawsze ja muszę się dostosować do ich planów, a nie na odwrót. Jedyne, na co możemy sobie pozwolić to szybka kawa na mieście lub ewentualnie wizyta w ich domach. Wtedy bawię się z ich dziećmi i o swobodnym pogadaniu nie ma mowy.
Czasem chciałabym być na ich miejscu, mieć własną rodzinę, ale ostatnio uświadomiłam sobie, że mocniej pragnę czegoś innego. Chcę mieć przyjaciół, którzy tak jak ja są wolni. Wtedy nie czułabym się tak wyobcowana i samotna.
Kasia