Jestem w kompletnej rozpaczy. Niedawno rozpadł się mój 5-letni związek. Pół roku temu zostaliśmy rodzicami, a teraz zostałam sama z naszym synkiem. Partner powiedział mi, że mnie nie kocha. Coś się w nim wypaliło.
Zobacz także: Boję się porodu do tego stopnia, że rozważam adopcję
Mieliśmy różne kryzysy już wcześniej, ale zawsze do siebie wracaliśmy. Jak zaszłam w ciążę to sądziłam, że to scementuje nasz związek. Tak się jednak nie stało. Partner oddalał się ode mnie coraz bardziej. Czułam to, ale ciągle odpychałam od siebie tę myśl, że on już nie chce ze mną być. Nie było w nim tej czułości, co kiedyś. Nie chciał mnie przytulać i całować.
Pierwsze tygodnie po porodzie były w porządku. Pomagał we wszystkim, zajmował się mną i dzieckiem. Potem coraz częściej znikał z domu. W końcu powiedział mi, że chce się rozstać. Będzie odwiedzał synka, pomagał mi finansowo, podzielimy się opieką, ale między nami koniec. Kompletnie mnie to załamało. Płakałam, prosiłam, żeby nie rozbijał rodziny ze względu na dziecko, ale stwierdził, że męczy się od dłuższego czasu i nie chce tracić kolejnych lat. To zabolało jeszcze bardziej.
Nie wiem, co mam robić. Nic mnie nie cieszy. Mam wrażenie, że już zawsze będę sama i nikt mnie już nie pokocha. Chcę być silna dla synka, ale czasem jest mi naprawdę bardzo trudno. Proszę o jakieś słowa wsparcia, otuchy. Może są tu samotne mamy z podobnym doświadczeniem, którym udało się wyjść na prostą? Ja póki co nie widzę dla siebie żadnej nadziei.
Marta