Słyszałam wcześniej o ghostingu, ale nie przypuszczałam, że ja też padnę jego ofiarą. Oczywiście nic tego nie zapowiadało. K. wydawał się facetem moich marzeń. Na randkach z nim było jak w bajce, cudownie. Świetnie się ze sobą dogadywaliśmy, robiliśmy plany na przyszłość. Powiedziałam o nim mojej rodzinie i przyjaciołom. Po Nowym Roku chciałam go wszystkim przedstawić. Momentami sama nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Czuły, inteligentny, kochany, uczuciowy, z czystą kartą.
I nagle z dnia na dzień zniknął. Przestał się odzywać, odpisywać na wiadomości, odbierać telefony. Zablokował mnie w social mediach. Nie było między nami żadnej kłótni, nic. Po prostu się odciął.
Zobacz także: Były chłopak ciągle mnie nachodzi
Po tygodniach spekulacji, czy wszystko z nim w porządku i wyrzutach do siebie samej, co takiego zrobiłam, że nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, ponownie znalazłam go na Tinderze. Przypadkiem, bo wyświetlił się mojej przyjaciółce, której nie zdążył poznać. Ona go kojarzyła z fotek, które jej pokazywałam, jak jeszcze byliśmy z K. Zaczęła z nim gadać na moją prośbę. Flirtował, zagadywał, twierdził, że szuka kogoś na stałe. W końcu mu napisała, że jest moją przyjaciółką i że wie, co mi zrobił. Zablokował i ją…
Po co tacy ludzie w ogóle udają, że chcą być w związku? Robią nadzieję innym, a potem znikają bez zapowiedzi. To chore i okrutne. Przez K. boję się teraz wchodzić w nowe relacje z obawy, że znów zostanę oszukana.
Iga
Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie.
Więcej szczegółów w naszej