Uważam siebie za tolerancyjną dziewczynę. Nigdy nie zabraniałam mojemu chłopakowi spotkań z kumplami. Dawałam mu wolną rękę pod każdym względem, nie chciałam go trzymać na smyczy. Rzecz jasna zachowywałam pod tym względem zdrowy rozsądek. Ale może jednak wykazywałam zbyt dużą wyrozumiałość? Do tego stopnia, że chłopak zostawił mnie na sylwestra i wyjechał w góry ze swoimi kumplami.
Dla niego sprawa była oczywista, dla mnie nie do końca. Tłumaczył się tym, że to ich tradycja od lat, że wyjeżdżają sobie na tydzień w męskim gronie i Nowy Rok spędzają w górach. W zeszłym roku w grudniu nawet się jeszcze nie znaliśmy, więc nie wiem, czy to prawda. Podobno zachowują się wtedy grzecznie, to znaczy nie ma tam innych dziewczyn, tylko sami faceci i męskie wspinaczki.
Zobacz także: Czy rozstać się z nim przed sylwestrem?
Nie zmienia to faktu, że jestem w jego życiu od ponad 10 miesięcy. Twierdzi, że mnie kocha i że jestem tą jedyną, więc dlaczego zostawia mnie samą w taki dzień, jak sylwester? Jest mi tak wstyd przed rodziną i znajomymi, że mój chłopak woli spędzać Nowy Rok beze mnie, że nikomu się do tego nie przyznałam. Zmyśliłam wszystkim, że idziemy na imprezę do jego kumpla, a tak naprawdę będę leżeń na kanapie i zastanawiać się, jak on się tam bawi.
Jeśli mamy być dalej razem, to w przyszłym roku na pewno nie zgodzę się na taki wyjazd. Jego kawalerskie tradycje na pewno muszą ulec zmianie.
Ania