Mam 17 lat, chodzę do liceum, więc podobno w tym wieku powinnam przeżywać bunt. Sypianie z kim popadnie, alkohol, brak odpowiedzialności i szacunku do rodziców itd. A ja wcale taka nie jestem i nigdy nie byłam. Jestem „sztywna”, co często słyszę od rówieśników. Nie tylko dlatego, że znam swoją wartość i mam poukładane w głowie, ale też dlatego, że przyznaję się do swojej wiary.
Zobacz także: Przyjaciółka ma romans z zajętym facetem. To żałosne!
Moim zdaniem nasze pokolenie nie ma kompletnie żadnych zasad i raczej nic z niego nie będzie. Interesują nas tylko ciuchy, imprezy i faceci. W głowach kłębią się tylko myśli, co wrzucić na TikToka, do kogo zadzwonić, za co kupić sobie upragnioną rzecz. Żadnych innych refleksji na temat całego życia, sensu istnienia. Dzisiejsze nastolatki nie reprezentują sobą zupełnie nic. Łykamy wszystko, co zobaczymy w telewizji. Za granicą młodzi mogą wszystko, więc my też spróbujmy.
Bądźmy szczerzy – czy któraś z Was zastanawia się nad tym, dlaczego żyje? Po co została do tego powołana i jak wykorzysta swoje życie? Co jest dobre, a co złe?
Mam nadzieję, że moda na ateizm wreszcie przeminie i ludzie w moim wieku zrozumieją, jakiej głupocie ulegli. Strach pomyśleć, na jakich ludzi ich wychowają, jeśli nie interesują ich kompletnie żadne zasady i normy.
Maria