Znamy się z Kubą od ponad dwóch lat. Do niedawna mogłam go nazwać z pełnym przekonaniem swoim przyjacielem. To taki typ człowieka, który zawsze wysłucha, zawsze doradzi, zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Jest bardzo wesoły, lubi spontaniczne rzeczy, nie da się przy nim nudzić. Nieraz wspólnie imprezowaliśmy do białego rana, ale potrafiliśmy też przegadać wiele godzin na poważne tematy.
Kuba jest dla mnie jak brat. Tak go zresztą często nazywałam. Nigdy nie patrzyłam na niego jak na potencjalnego partnera, o czym on zresztą dobrze wie. Czasem się śmialiśmy, że bylibyśmy idealną parą, gdyby była między nami chemia. Z mojej strony tej chemii nie było, sądziłam, że z jego też nie, bo nigdy, ale to nigdy nie okazywał mi jakichkolwiek uczuć, poza tymi typowo przyjacielskimi. Nie próbował łapać mnie za rękę, całować, przytulać. Czułam się przy nim bezpiecznie.
Zobacz także: Mój nowy partner chyba mnie okradł
W miniony weekend u niego nocowałam. Zresztą nie pierwszy raz, jemu też zdarzało się u mnie przenocować po dłuższych imprezach. Tym razem piliśmy wino i oglądaliśmy Netflixa. Nie było w tym nic dwuznacznego ani dziwnego, już nieraz umawialiśmy się na takie seanse albo we dwoje, albo w większej grupie znajomych. Ja w pewnym momencie przysnęłam na kanapie. Ze snu wybudził mnie Kuba, który położył się za mną i najpierw zaczął głaskać mnie po pośladkach, a potem po brzuchu i piersiach. Czułam, że ma erekcję. Najpierw mnie sparaliżowało ze strachu, ale odepchnęłam go i zapytałam, co wyprawia. Zaczął się nerwowo śmiać, że przeprasza, bo chyba za dużo wypił.
Było mi z tym tak źle, że stwierdziłam tylko, że pogadamy o tym jutro na spokojnie i poszłam do drugiego pokoju. Zamknęłam się, ale nie mogłam przez to wszystko już zasnąć. Rano znowu mnie przepraszał. Mówił, że nie wie, co mu przyszło do głowy. Stwierdził, że jestem piękna i mu rozum odjęło, ale że absolutnie go to nie tłumaczy. Zapytał, czy będziemy się dalej przyjaźnić, bo nie chce stracić „siostry”.
Szczerze mówiąc to nie wiem, co z tym dalej zrobić. Czuję się nieswojo na samą myśl o Kubie. On mnie wręcz obrzydza. Nie wiem, czy jestem w stanie dalej się z nim przyjaźnić. Nadużył mojego zaufania, ale może faktycznie to wina alkoholu? Mam mętlik w głowie.
Małgosia