Jak poznałam Darka, był wesołym, rozrywkowym chłopakiem. Dużo się śmiał, był duszą towarzystwa. Lubił imprezować, ale naiwnie sądziłam, że po ślubie, jak zaczniemy wspólne dorosłe życie, on się zmieni. Przez pierwszy rok faktycznie było między nami dobrze, koledzy odeszli trochę w zapomnienie. Zaszłam w ciążę i byłam szczęśliwa.
Miedzy nami zaczęło się psuć, kiedy Zosia przyszła na świat. Darek początkowo angażował się w opiekę, ale stopniowo coraz mniej bywał w domu. Męczyły go nieprzespane noce, płacz dziecka, obowiązki. Wolał towarzystwo kumpli niż moje i córki. Po 8 miesiącach praktycznie przestaliśmy ze sobą rozmawiać normalnie, tylko na siebie warczeliśmy.
Tamten kryzys udało nam się jakoś przezwyciężyć. Nasze relacje uległy poprawie. Może daleko im było do ideału, ale które związki nie mają problemów? Wszystko zaczęło się jednak znowu sypać, gdy Darek trzy lata temu zmienił pracę. W nowej firmie ciągle miał różne stresujące sytuacje. Odreagowywał je piciem. Najpierw było to jedno piwo po pracy dziennie, później sięgał po mocniejsze alkohole. Teraz potrafi przepić większość wypłaty, zupełnie nie martwiąc się o to, czy starczy pieniędzy na rachunki i jedzenie.
Zobacz także: Moja córka chce wyjść za mąż w wieku 20 lat...
Utrzymanie domu i wszystkie obowiązki są na mojej głowie. Zajmuję się Zosią, staram się jej stworzyć namiastkę normalności przy ojcu pijaku. Ona jest jeszcze mała, ale przecież widzi, co się dzieje. Mimo wszystko przecież kocha ojca. Najbardziej ceni te momenty, kiedy razem się bawią. Darek potrafi być czułym tatą. Obiecuje poprawę, przeprasza mnie, a potem wszystko zaczyna się od początku. Jestem już tym wszystkim zmęczona.
Dlaczego nie odejdę? Nie będę miała się gdzie podziać z dzieckiem. Mieszkanie należy do Darka, dostał je po bezdzietnej ciotce. Ja nie zarabiam tyle, żeby wynająć coś dla siebie i córki. Na czynsz i rachunki starcza, ale wynajem od obcych przecież kosztuje majątek. Z moim ojcem nie utrzymuję kontaktu, a mama nie żyje, więc nie ma mi kto pomóc.
Chciałabym, żeby Darek przestał pić i nie niszczył już życia mnie i Zosi. Codziennie budzę się z nadzieją, że dzisiaj nasz los się odmieni.
Beata