Urodziłam córkę, kiedy miałam 23 lata. Za mąż wyszłam rok wcześniej, ale nasze małżeństwo rozpadło się, gdy Kasia miała 6 lat. Z byłym mężem utrzymujemy poprawne stosunki, każde z nas już ułożyło sobie życie z kimś innym.
Z perspektywy czasu wiem, że branie ślubu w tak młodym wieku było po prostu błędem. Oboje z Markiem byliśmy wtedy zdecydowanie za młodzi. Żadne z nas nie miało wtedy stałej pracy, żyliśmy po studencku i zachciało nam się zabawić w dorosłość. Stąd ten ślub, potem szybko dziecko. Wspólne życie i zobowiązania okazały się jednak o wiele bardziej wymagające, niż na początku przypuszczaliśmy. Kłóciliśmy się potem już dosłownie o wszystko.
Nie chciałabym oczywiście cofnąć czasu, bo Kasia jest moim największym szczęściem. Zależy mi jednak na tym, żeby nie popełniała tych samych błędów, co ja. Nie chcę, żeby wychodziła za mąż tak młodo.
Zobacz także: Nie podoba mi się nazwisko narzeczonego
Kasia ma dopiero 20 lat. Ze swoim chłopakiem spotyka się od roku. On jest od niej starszy o trzy lata, więc też jest jeszcze bardzo młody. W wakacje się zaręczyli. Przyjęłam to ze spokojem, bo sądziłam, że minie trochę czasu, zanim zaczną planować wesele. Czasami narzeczeństwo trwa przecież kilka lat. Niestety Kasia zaczęła już pierwsze przygotowania do ślubu. Znalazła salę, umówiła się na przymiarki sukni ślubnej, wstępnie zarezerwowała zespół. To wszystko dzieje się za szybko.
Tłumacze jej, żeby tak się nie śpieszyli. Są bardzo młodzi, mają jeszcze czas na takie poważne decyzje. Ona jednak za każdym razem ma ten sam argument. Kocha go, chce być jak najszybciej jego żoną, wie, że to jest miłość jej życia i tak dalej.
Dziewczyna w jej wieku powinna się bawić, być beztroska, a nie zakładać rodzinę. Boję się, że ona kiedyś będzie żałować swojego pośpiechu.
Iza