Moja znajoma jest teraz w pierwszej ciąży. Rozwiązanie za kilka tygodni, a jej coraz mocniej udziela się strach przed porodem. Boi się bólu, nacinania krocza, skurczy. Ja mam za sobą dwa porody naturalne i powiem jedno: najgorsze przychodzi później. Niestety, o tym w ogóle się nie mówi.
W wyniku intensywnego parcia pojawiły się u mnie hemoroidy, które trudno było znieść. Do tego dochodzą odchody połogowe, wybroczyny, popuszczanie moczu przy kichnięciu czy kaszlu. Ciągnące szwy po nacinaniu krocza, zakrwawione podpaski, strach, ze szwy puszczą podczas załatwiania się w toalecie. I do tego wszystkiego dochodzi ogromne zmęczenie, a przecież dzieckiem zajmować się trzeba. Utulić, nakarmić, przewinąć. Miałam to szczęście, że pomagał mi mąż, ale ile kobiet musi mierzyć się z tym samych?
I żeby było jasne. Ja nikogo nie namawiam, żeby nie miał dzieci. Bardzo kocham swoje i uwielbiam być mamą. Chciałabym jednak, żeby częściej mówiło się o tym, jak wiele kobieta musi przejść po porodzie i że nie jest to żaden powód do wstydu.
Alicja
Zobacz także: Chcę dać córce staropolskie imię. Rodzina i przyjaciele je wyśmiali