Social media to straszny wynalazek. Z jednaj strony tak, ułatwiają kontakty z innymi, ale z drugiej powodują, że ludzie wpadają w kompleksy lub zaczynają udawać, że mają idealne życie. Tak jak moja przyjaciółka. Na Instagramie ciągle wszystkim pokazuje, jaką to ma doskonałą rodzinkę. Wzorowy mąż, roześmiana córka, ładne mieszkanie, a w pracy wesolutko. Tylko ja wiem, że rzeczywistość jest inna.
Mąż w ogóle nie pomaga jej w domu, a te zdjęcia, na których bawi się z ich dzieckiem, to jakieś rzadkie momenty w ciągu dnia. Ona nie ma czasu dla siebie, on za to ciągle a to na piwko, a to na meczyk, a to na siłownię. Córka daje jej ostro popalić, bo mało śpi w nocy i wpada w jakieś ataki. Ciągle wrzeszczy i płacze. Ładne mieszkanko ze Stories kupione na kredyt, który ledwo udaje im się spłacać. W pracy też nie jest kolorowo, bo ciągle narzeka, że szef ją wykorzystuje i każe jej pracować po godzinach.
Zobacz także: Lekarka opisała dramatyczny poród. „Kaju Godek, możesz być z siebie dumna”
I teraz pytam: po co? Po co udawać na Instagramie, że nasze życie jest lepsze niż w realu? Przecież to kłamstwo. Ja nie udaję, że jestem ładniejsza, mądrzejsza i bogatsza niż w rzeczywistości, bo po prostu nic nie muszę nikomu udowadniać. Moje życie raz jest wesołe, raz smutne, jak u wszystkich. Po co zakłamywać ten fakt?
Też macie takich znajomych, którzy żyją na pokaz, a wieczorami płaczą w poduszkę?
Kornelia