Przez kilka ostatnich miesięcy nie dbałam o siebie za bardzo. Więcej jadłam, mniej się ruszałam. W efekcie przytyłam aż 8 kilogramów. Przy wzroście 165 cm robi to sporą różnicę w sylwetce. Teraz jest sezon bikini, a w sierpniu jadę z przyjaciółmi nad morze. Chciałabym do tego czasu zrzucić wagę choć trochę, żeby lepiej poczuć się w stroju kąpielowym. Niestety, nie mogę w tym temacie liczyć na wsparcie mojego chłopaka, z którym mieszkam.
Jak idziemy na zakupy, to ja wrzucam do koszyka warzywa, sałatę, owoce, orzechy. On chipsy, piwa, słodycze, białe bułki, tłuste mięso. Wszystko, co najgorsze. On nie ma problemów z przemianą materii i nawet jak zjada takie rzeczy to nie tyje. Ja niestety tak. Staram się mieć silną wolę, nie jadać bez opamiętania słodyczy, ale przychodzi piątek i sobota wieczór, on wyjmuje przekąski i jemy to oboje przed telewizorem.
Zobacz także: Co to jest kwas alfa-liponowy i dlaczego powinny się nim zainteresować osoby dbające o linię?
Prosiłam go, żeby pomagał mi choć odrobinę w moim postanowieniu. Wtedy będzie mi łatwiej. On jednak ciągle się z tego śmieje i mówi, że jak nie powinnam jeść tłustych rzeczy to mam po prostu tego nie robić. Łatwo powiedzieć, jak cała lodówka się od nich ugina…
Do wyjazdu został miesiąc, a waga ani drgnie. Może jest tu ktoś, kto mi podpowie, jak trzymać się dietetycznych postanowień przy domowniku, który ciągle kusi niezdrowym jedzeniem…
Zuza