Przez dwa lata mieszkałam z bardzo fajną dziewczyną. Obie przyjechałyśmy do stolicy za pracą i trafiłyśmy na to samo ogłoszenie o wynajem dwupokojowego mieszkania. Kiedy właściciel podpisał z nami umowę trochę się obawiałam, jak to będzie mieszkać z zupełnie obcą dziewczyną pod jednym dachem, ale szybko się okazało, że dobrze się dogadujemy. Mogę nawet powiedzieć, że w ciągu tych dwóch lat bardzo się ze sobą zaprzyjaźniłyśmy.
Niestety, ona niedawno postanowiła się wyprowadzić do swojego chłopaka. W jej miejsce właściciel mieszkania znalazł nową lokatorkę. Beata niby jest w porządku, ale kilka rzeczy mnie w niej denerwuje. Ma na przykład zwyczaj, żeby wchodzić do mnie bez pukania. Naciska klamkę i już jest. To dla mnie krępujące, zwłaszcza że jeszcze zbyt dobrze się nie znamy.
Zobacz także: Mój chłopak w żadnej pracy nie wytrzymuje dłużej niż dwa miesiące
Przychodzi, siada na łóżku i gada od rzeczy godzinami. Pewnie próbuje jakoś się zakolegować, ale ja nie zawsze mam ochotę na takie pogaduchy. Nie chcę być niemiła, więc jej nie wypraszam. W czasie tych „pogawędek” ona ciągle dotyka moich rzeczy. Chwyta jakąś bluzkę i przykłada ją sobie do tułowia przed lustrem. Zakłada moje pierścionki, pryska się moimi perfumami, piłuje paznokcie moim pilnikiem. Irytuje mnie takie zachowanie. Co to za nawyki, żeby bez pytania używać cudzych rzeczy?
Nie chcę z nią wchodzić na drogę wojenną, skoro mieszkamy razem, ale nie wiem, jak z nią rozmawiać, żeby przestała to robić, a jednocześnie się na mnie nie obrażała.
Agata