Tworzymy z mężem i córką normalną, spokojną rodzinę, bez żadnych patologii. Kasia jest jedynaczką. Wychowujemy ją najlepiej, jak umiemy. Nie rozpieszczamy jej, ale zapewniamy o naszej miłości i dajemy jej wsparcie. U nas w domu się nie przelewa, ale staramy się zaspokajać wszystkie jej potrzeby, aby nie czuła się gorsza od rówieśników. Niestety ostatnio zauważyłam, że Kasia nie ma żadnych przyjaciół.
Córka jest cichym, spokojnym dzieckiem. Nigdy na nic się nie skarżyła. Przed wybuchem pandemii nie przepadała za chodzeniem do szkoły, ale nie urządzała z tego powodu żadnych histerii. Kiedy przyszła pandemia i dzieci przeszły na nauczanie zdalne, odniosłam wrażenie, że Kasia przyjęła to z ulgą. Uczenie się z domu bardzo jej odpowiadało. Wielokrotnie ją pytałam, czy chce się spotkać z jakimiś koleżankami z klasy, kiedy luzowano obostrzenia, ale za każdym razem odmawiała. Sądziłam, że może odmawia z ostrożności, bo boi się zarazić. Myślałam, że rozmawia z kolegami i koleżankami przez Internet i to jej tymczasowo wystarczy. Zaniepokoiłam się jednak, kiedy nikogo nie chciała zaprosić na swoje urodziny.
Zobacz także: Mój partner nie dogaduje się z moim dzieckiem
Kiedy ostatnio okazało się, że dzieci wracają do szkół, Kasia wpadła w popłoch. Płakała, prosiła, żeby mogła nadal uczyć się z domu. Byliśmy z mężem nieugięci i nie zgodziliśmy się na to. Córka ma nam to za złe.
Zastanawiam się, co tam zaszło przed pandemią, że moje dziecko zupełnie odseparowało się od znajomych z klasy. Raz wspomniała coś z płaczem, że padła ofiarą plotek. Nie wiem jednak, jakich.
Nie wiem, co robić. Może powinnam jej zmienić szkołę po wakacjach, bo w tej na pewno nie czuje się dobrze. Rozważam też wizytę u psychologa. Może on wyciągnie z Kasi więcej informacji o tym, co ją spotkało w szkole…
Są tu mamy z podobnym problemem? Nie wiem, jak pomóc własnemu dziecku i zachęcić ją do kontaktów z rówieśnikami.
Maria