W wieku 21 lat urodziłam Julkę. Z jej tatą znałam się wtedy krótko, to była typowa wpadka. Mimo to zamieszkaliśmy razem i próbowaliśmy stworzyć rodzinę. Nie wyszło. Po 4 latach doszliśmy do wniosku, że dla nas wszystkich będzie lepiej, jeśli się rozstaniemy. Córka, mimo że była malutka, mocno to przeżyła. Starałam się jej to wszystko jakoś wynagrodzić i skupiłam się mocno na niej przez kolejne dwa lata. Nie spotykałam się wtedy z nikim. Moje życie prywatne zeszło na dalszy plan.
Córka się uspokoiła, pogodziła z sytuacją, ze swoim ojcem widuje się regularnie i już rozumie, że rodzice nie muszą mieszkać razem, żeby bardzo ją kochać. Uznałam więc, że być może to już właściwa pora, żebym wreszcie pomyślała też o sobie. Nie szukałam nikogo na siłę. To się po prostu stało. Poznałam Kacpra i się zakochałam.
Zobacz także: Mój mąż jest kiepskim ojcem. Wychowuję dzieci praktycznie sama…
Nie zatajałam przed nim, że mam dziecko. On jeszcze nie ma własnych dzieci, więc nie bardzo wiedział, jak się przy Julce zachować, co do niej mówić, i tak dalej. Ich pierwsze spotkanie nie należało do udanych. Julka też nie była do Kacpra dobrze nastawiona, ale to dziecko. Wiadomo, że od razu obcemu nie zaufa. Mojego partnera jednak tak to przyblokowało, że kolejne wizyty u nas w domu również nie przebiegły lepiej. Nie „zaiskrzyło” między nim a moim dzieckiem.
Julka wpada w zły nastrój, jak jej mówię, że odwiedzi nas Kacper. On też nie pała entuzjazmem, że córka go ignoruje lub niezbyt miło się do niego odzywa.
Zależy mi na moim dziecku, ale na związku też. Dajcie mi proszę jakieś porady, w jaki sposób poprawić ich relację. Chciałabym, żeby się polubili i chcieli spędzać czas wspólnie, we trójkę.
Patrycja