Pewnie usłyszę, że nie mam ani krzty godności i ogólnie jestem beznadziejna, ale w takiej sytuacji nie wiesz, jak się zachowasz. Ja dowiedziałam się o najgorszym, ale nic nie zrobiłam. Wiem (bo widziałam), że chłopak mnie zdradził. Nie wiem, czy tylko raz. I co? Nawet mu się do tego nie przyznałam.
Nie zrobiłam awantury, nie zerwałam z nim, nie ścigam tamtej, ani nic z tych rzeczy. Przyjęłam do wiadomości i postanowiłam przemilczeć sprawę. Uważam, że nic lepszego nie mogę teraz zrobić. Po prostu nie chcę być sama. Wolę niewiernego faceta niż żadnego.
Moje koleżanki pukają się po głowach, jak im to mówię. Twierdzą, że trzeba się szanować i w ogóle. Tylko że ja przez lata nikogo nie mogłam sobie znaleźć i cierpiałam. Teraz też nie ma sielanki, ale przynajmniej nie wychodzę na nieudacznika, którego nikt nie kocha.
Zobacz także: Mój mąż jest kiepskim ojcem. Wychowuję dzieci praktycznie sama…
W naszym związku jest uczucie. Inaczej by ze mną nie był. Zdradę traktuję jako chwilę jego słabości. Podejrzewam, że chce się nawet oświadczyć.
On ma dużo za uszami i teoretycznie nie powinnam z nim być. Ale wolę jego niż żadnego. Zwłaszcza, że poza niewiernością niczego mu nie mogę zarzucić. Jest czuły, pomocny i po prostu świetnie się z nim czuję. Wiadomo, że ta sprawa coś między nami popsuła, ale dam sobie z tym radę.
Wolę przemilczeć to wszystko i wierzyć, że już nigdy więcej się nie powtórzy. Może jak się oświadczy i weźmiemy ślub to jakoś poważniej podejdzie do tych spraw? Mam taką nadzieję. I nie czuję się gorsza, bo potrafiłam coś takiego wybaczyć.
Ewelina