Mój chłopak chce, żebyśmy kupili razem mieszkanie. Teraz wynajmujemy wspólnie kawalerkę i Krzysiek doszedł do wniosku, że ma dość płacenia obcym ludziom. Woli spłacać ratę kredytu za coś własnego, niż napychać obcym kieszenie i nic z tego nie mieć. Zaproponował, żebyśmy wzięli kredyt wspólnie.
Z jednej strony mi to pochlebia, bo to oznacza, że on myśli o mnie poważnie i przyszłościowo (jesteśmy razem od dwóch lat). Z drugiej strony nie jesteśmy nawet zaręczeni, a ja należę do osób, które nie wyobrażają sobie życia na kocią łapę. Potrzebuję ślubu, żeby poczuć się pewnie i bezpiecznie (wiem, że wiele osób to skrytykuje, ale mówię szczerze, co czuję).
I zastanawiam się teraz, jak postąpić. Zasugerować mu, że kredyt owszem, jestem za, ale najpierw sformalizujmy związek?
Beata
Zobacz także: Mój mąż jest kiepskim ojcem. Wychowuję dzieci praktycznie sama…