W piątek 9 kwietnia obchodziłam urodziny. Nie robiłam wielkiej imprezy, zaprosiłam do siebie tylko chłopaka i jeszcze dwójkę znajomych. Partner postanowił mi sprawić kłopotliwy prezent. Dostałam od niego psa.
Wcześniej rozmawialiśmy o tym, że kiedyś chciałabym mieć w domu czworonoga, zwłaszcza że mieszkam sama i zwierzak byłby dla mnie miłą odmianą. Z tą decyzją chciałam się jednak trochę wstrzymać, zwłaszcza że utrzymanie psa kosztuje. Wizyty u weterynarza, leki, karma, i tak dalej. Chciałam sobie na to trochę zaoszczędzić, wyliczyć wszystkie koszta i dopiero wtedy adoptować psa, najlepiej jakiegoś staruszka, którego pewnie nikt inny by nie chciał.
Pies od mojego chłopaka jest słodki i na pewno się go nie pozbędę, co nie zmienia faktu, że dawanie żywych stworzeń w prezencie, zwłaszcza kiedy nie do końca jest się pewnym, czy dana osoba o takim podarunku na pewno marzy, jest po prostu niewłaściwe. Jestem zła na chłopaka, bo głupio postąpił.
Beata
Zobacz także: Zajmowanie się dziećmi i domem to JEST praca!