W zeszłym miesiącu do mieszkania naprzeciwko wprowadził się nowy sąsiad. Pewnie nawet bym o tym nie wiedziała, ale przyszedł kiedyś do mnie, żeby pożyczyć trochę mleka do kawy. Porozmawialiśmy wtedy chwilę i jakoś od razu między nami zaiskrzyło. Nie wiedziałam wtedy, czy kogoś ma, ale mimo to powiedziałam, że zapraszam w weekend na kawę i ciasto domowej roboty po sąsiedzku. Radek się ucieszył i potwierdził, że na pewno wpadnie.
Spotkanie było miłe. Okazało się wtedy, że jest singlem i że… jeszcze studiuje. Byłam w szoku, bo sądziłam, że jesteśmy w podobnym wieku. Ja mam 30 lat, ale wyglądam młodziej. On ma 20 lat i wygląda na starszego. Stąd to nieporozumienie… Radek też zresztą zdziwił się, że jestem dekadę starsza od niego, ale nie był tym tak przygnębiony jak ja. Faceci podchodzą do tego inaczej. Dla nich starsza kobieta to rodzaj nobilitacji, mogą chwalić się kumplom, że mają dojrzałą partnerkę. Ja patrzę na to w ten sposób, że to tak naprawdę jeszcze dzieciak, który musi się wyszaleć. W tym momencie szukam kogoś na poważnie, a nie na chwilowy romans. Mimo wszystko coś mnie do niego ciągnie. Bardzo między nami iskrzy, on niesamowicie mi się podoba.
Serce podpowiada jedno, rozum drugie. Nie wiem, co robić.
Dominika
Polecamy także: Poznałam przystojnego faceta. Niestety, ma straszną wadę wymowy…