Mój brat i jego żona niedawno przeprowadzili się do Warszawy. Wcześniej mieszkali na południu Polski, więc poza telefonami, mieliśmy ze sobą raczej sporadyczny kontakt. Ja z bratową, Pauliną, rozmawiałam przez komórkę bardzo rzadko, częściej dzwoniłam do mojego brata, żeby dowiedzieć się, co u niego. Nigdy nie pałałam do niej specjalną sympatią, ale też nie mogę powiedzieć, że jej nie lubiłam. Po prostu nie złapałyśmy przyjacielskiej relacji, ale może to wynikać z tego, że ja jestem młodsza od mojego brata i od niej o 11 lat. Przy takiej różnicy wieku po prostu trudniej o wspólne zainteresowania i tematy.
Zobacz także: Straszna wizja Jackowskiego. „Jednego dnia wszystko runie”
Od kiedy się przenieśli do stolicy widzę jednak, że bratowa jest w stosunku do mnie bardzo niemiła. Nie szanuje mnie. Brat zaprosił mnie na obiad, a ona przez cały czas naśmiewała się z tego, że jestem wegetarianką i że specjalnie dla mnie musiała osobne dania szykować, bo ona i brat uwielbiają mięso. Skrytykowała też mój ubiór, bo powiedziała: „Jaka dziwna teraz ta moda” (miałam na sobie mom jeans i białą koszulę). Dogryzała mi też mówiąc, że ona w moim wieku już dawno świetnie zarabiała.
Robiła to wszystko niby z uśmiechem, głównie jak mój brat nie słyszał, więc obserwator z boku mógłby uznać, że nic takiego się nie dzieje i że wyolbrzymiam. Ja jednak czułam, że ona mnie zaczepia. Nie rozumiem tylko, dlaczego. Przecież nic złego jej nie zrobiłam.
Następnym razem, kiedy do nich pójdę, przygotuję sobie kilka ripost, bo teraz dogryzała mi co chwilę, a ja nie umiałam jej odpowiedzieć. Nie lubię zresztą tego robić, ale może ona bada moje granice i sprawdza, na co sobie może pozwolić.
Ktoś tutaj miał podobny problem z bratową? Nie odetnę się od niej, bo to oznaczałoby urwany kontakt także z bratem.
Oliwia