Mama Rafała to naprawdę miła kobieta. Poznałyśmy się kilka tygodni temu i od razu między nami zawiązała się nić sympatii. Często jestem zapraszana do niej na obiad, dużo sobie razem gawędzimy i ogólnie każdemu życzę takiej „teściowej”. Niestety nie wiem, jak powiedzieć jej delikatnie, żeby za każdym razem nie dawała mi prezentów. Wiem, że ona to robi z dobrego serca i z sympatii, ale momentami to już naprawdę przesada.
Zobacz także: Moja 14-letnia córka już ma chłopaka...
Najpierw dostałam od niej komplet pościeli. Kompletnie nie w moim guście, pstrokata, w starym stylu, ja wolę raczej pościel bez żadnych wzorów, białą, szarą lub czarną. Udawałam jednak, że bardzo mi się podoba. Kolejnym razem podarowała mi wazonik. Znów kiczowaty, a musiałam go postawić na widoku, bo mój chłopak się dopytywał, gdzie go ustawię i nie chciałam mu robić przykrości. Dostałam też od niej jakąś kurtkę, w której ona już dawno nie chodzi i paskudny obrazek (póki co się wykręcam, że go nie powieszę, bo nie wiem jeszcze, w którym miejscu).
Niby więc jest mi miło, że tak o mnie dba i obdarowuje mnie prezentami na każdym kroku, a z drugiej już mnie to irytuje, bo podarunki są nie w moim guście i nie chcę ich stawiać na widoku, żeby jej i Rafałowi nie robić przykrości…
Jak zatrzymać tę karuzelę podarunków? Nie chcę jej urazić, skoro tak się polubiłyśmy.
Kasia