Kilka dni temu pokłóciłam się z Bartkiem, moim chłopakiem. To nie była nasza pierwsza kłótnia, ale ta przebiegła inaczej niż zwykle. Zazwyczaj trochę na siebie krzyczymy, ktoś przeklnie, ktoś trzaśnie drzwiami i wyjdzie z domu. Potem się przepraszamy i jest OK. Tym razem Bartek wpadł jednak w taki szał, że prawie mnie uderzył.
Powód był błahy, bo poszło o pieniądze, ale rozpętała się z tego straszna afera. W pewnym momencie Bartek mocno chwycił mnie za ramiona i przyparł do ściany, a potem zrobił zamach ręką. Finalnie mnie nie uderzył, chyba sam się przeraził moją miną i swoim zamiarem. Ja się skuliłam i rozpłakałam, a potem zapytałam, czy byłby w stanie w ogóle mnie pobić. Powiedział, że nigdy w życiu i też się rozpłakał.
Zobacz także: Exclusive: Jestem tą trzecią
Ten zamach ręką bardzo mnie zaniepokoił i przestraszył. Nigdy nie bałam się Bartka, a teraz patrzę na niego jak na obcego człowieka. Zastanawiam się, czy przy kolejnej kłótni hamulce mu puszczą, czy to był tylko pojedynczy incydent, który nigdy się nie powtórzy.
Marta