Jestem załamana. Nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy poważny związek. Naprawdę nie wiem, co będzie dalej.
Po roku spotykania się podjęliśmy z Michałem decyzję, aby razem zamieszkać. On odziedziczył niewielkie mieszkanko po dziadku, a ja mieszkałam z rodzicami, więc to było jasne, że ja przenoszę się do niego. Moi rodzice nie byli tym zachwyceni. To raczej tradycjonaliści i woleliby, żebyśmy byli z Michałem zaręczeni, ale ich przekonałam, że to słuszny krok. W końcu się zgodzili, zresztą jestem przecież dorosła.
Problemy zaczęły się już pierwszego dnia, bo Michał stwierdził, że mam za dużo rzeczy. Moje ubrania ledwo zmieściły się do szafek, które dla mnie przygotował. Zirytowała go też ilość moich kosmetyków. Potem codziennie spieraliśmy się o różne drobnostki, np. brudne naczynia w zlewie, czy pranie, które za długo leżało w pralce. Przecież to są jakieś błahostki, wszystko do wypracowania, do ustalenia…
Zobacz także: QUIZ: Czy on Cię kocha?
Po dwóch tygodniach Michał stwierdził, że wspólne zamieszkanie to był błąd i że powinnam się wyprowadzić. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, dlaczego on tak szybko się poddaje. Początki zawsze bywają trudne.
Jest mi wstyd przed rodzicami. Póki co im nic nie powiedziałam i pomieszkuję kątem u koleżanki. Ciągle mam nadzieję, że Michał jeszcze zmieni zdanie…
Z.