W Nowym Roku postanowiłam sobie, że przejdę na wegetarianizm. Wcześniej jadałam mięso od czasu do czasu, kilka razy w tygodniu. Zazwyczaj na obiad, rzadko na kanapkach. Nigdy nie byłam entuzjastką tego smaku, jak dla mnie mięso mogłoby nie istnieć. Mamie zależało jednak na tym, żebym czasem je jadła, żeby nie nabawić się anemii.
Na początku stycznia powiedziałam jej, że zostaję wegetarianką. Kocham zwierzęta, czytam, co się dzieje z naszą planetą i że rezygnacja z mięsa jest teraz tym, co powinien zrobić każdy człowiek. Mama kompletnie nie rozumie tego podejścia. Jej zdaniem w mięsie są cenne składniki odżywcze, a ja mam dopiero 17 lat, ciągle się rozwijam i muszę „jeść wszystko”…
Większość obiadów to jest teraz przepychanka między nami. Ona się wścieka, kiedy zostawiam na talerzu kotleta. Pyta się mnie również często, czy zrobić mi kanapki z szynką…
Obie się kłócimy i każda z nas ma swoje racje… ja zdania nie zmienię, ona pewnie też. Jak jej wytłumaczyć, że nie zmusi mnie do jedzenia mięsa?
Kinga
Zobacz także: Ten zwyczaj zwiększa ryzyko otyłości aż o 74 proc. Wielu z nas robi tak każdego dnia