Znamy się z Aśką jeszcze z czasów liceum. Nie byłyśmy wtedy bliskimi przyjaciółkami. Bliższy kontakt nawiązałyśmy dopiero na studiach, przez dwa lata nawet razem mieszkałyśmy. To właśnie wtedy Aśka zaczęła ode mnie pożyczać ubrania.
Kiedy wynajmowałyśmy wspólnie mieszkanie, nie miałam nic przeciwko temu, żeby brała moje ciuchy. W każdej chwili mogłam wejść do jej pokoju i zabrać to, co należało do mnie. Teraz nie mieszkamy już razem, ale po studiach zwyczaj pożyczania jej pozostał. Niestety o zwrot moich ubrań za każdym razem muszę się dopominać po kilka razy.
Aśka ubrania zawsze zwraca mi w nienagannym stanie, wyprane i czyste, nigdy nie są zniszczone. Chodzi po prostu o to, że niektóre moje sukienki, bluzki czy spodnie są u niej miesiącami… Zdarza się, że umawiamy się na spotkanie, ja jej wtedy przypominam, żeby zabrała moje ciuchy, a ona potem na spotkaniu mi mówi, że o tym kompletnie zapomniała…
Irytuje mnie to strasznie, a z drugiej strony nie umiem jej odmówić, bo się przyjaźnimy…
Justyna
Zobacz także: Kosmetyk, który Francuzki omijają szerokim łukiem. Wiele Polek jest od niego uzależnionych