Zawsze miałyśmy bardzo bliski kontakt i w życiu bym nie pomyślała, że jej ślub cokolwiek zmieni. Nie jestem nadgorliwą matką, która miesza się w cudze sprawy, jednak od pewnego czasu czuję się odtrącona przez własną córkę.
Zobacz również: LIST: „Po ślubie nadal jestem na utrzymaniu rodziców. Oboje z mężem nie pracujemy”
W związku jest od wielu lat, ale kiedy została oficjalnie żoną - coś w nią wstąpiło. Zupełnie tak, jak gdyby znalazła sobie nową, lepszą rodzinę. Później pojawiło się dziecko i mur między nami zaczął jeszcze bardziej rosnąć.
Podejrzewam, w czym rzecz, jednak nadal uważam, że nie zasłużyłam na takie traktowanie.
Teściowie córki są zapatrzeni w syna, więc złego słowa mu nie powiedzą. A skoro ma żonę, to jej się też nie czepiają. Uwierzcie, że czasami są powody i tylko ja mam odwagę reagować. Dlatego wolą mnie trzymać na dystans.
Zobacz również: LIST: „Rodzice bez pytania likwidują mój pokój. Wyprowadziłam się zaledwie 2 lata temu”
Nie chcę wdawać się w szczegóły, żeby za dużo nie zdradzić, ale w ich domu dzieją się różne niepokojące rzeczy. Zaczęli się zadłużać ponad stan, czasami nawet zaniedbują dziecko i są delikatnie mówiąc lekkomyślni.
Rodzice zięcia udają, że tego nie widzą i tylko poklepują ich po pleckach. Widują się praktycznie codziennie, więc sielanka trwa. Ja się martwię, ostrzegam, nawet muszę pomagać finansowo. Nie odbierają tego jako troski, ale czepianie się.
Odcięli się ode mnie, bo czasami uderzam w czułe punkty. Ale na litość boską - robię to tylko dla ich dobra!
Urszula
Zobacz również: LIST: „Wypłacam dorosłym dzieciom kieszonkowe. Beze mnie sobie nie radzą”