Wiem, że nie powinnam pożyczać pieniędzy, ale sytuacja mnie do tego naprawdę zmusiła. Byłam pod ścianą i nie miałam wyjścia. Bank pewnie nie dałby ani grosza, więc poprosiłam koleżankę. Dała bez wahania, więc dobrze trafiłam.
Zobacz również: Pożyczyłam pieniądze od przyjaciółki. Czy powinnam oddać jej z procentem?
To było prawie pół roku temu, ale doskonale pamiętam jej słowa: oddasz, kiedy będziesz miała. Nie umawiałyśmy się na żaden konkretny termin, wszystko obyło się bez umowy i po przyjacielsku. Powiedziałam tylko, że postaram się do końca roku.
Nie udało się, o czym ją uprzedziłam. Miała jeszcze zaczekać miesiąc czy dwa.
W pewnym momencie zmieniła jednak zdanie i zaczęła mnie dosłownie ścigać, jak jakiś komornik. Zaczęło się od wydzwaniania do mnie, później do mojego chłopaka. Odwiedziła też moich rodziców i grozi, że narobi mi wstydu w pracy.
Zobacz również: Siostra chce pożyczyć ode mnie sporą kwotę. Czy powinnyśmy podpisać umowę?
Umawiałyśmy się na coś innego, a teraz daje mi tylko kilka dni na spłatę. Nie mam nawet części tej kwoty, bo wiadomo ile wydatków jest w grudniu. Myślę, że do końca lutego jakimś cudem zgromadzę całość.
Skoro czekała pół roku i nic nie mówiła, to dlaczego miałaby nie zaczekać jeszcze kilku tygodni? Zupełnie nie rozumiem tej nagłej zmiany nastawienia. Od współczującej koleżanki do bezwzględnej urzędniczki.
Jeszcze chwila, a będzie chciała odsetki. Co się dzieje z tymi ludźmi?
Aneta
Zobacz również: Pożyczyłam pieniądze od koleżanki. Czy poprosić ją o umorzenie długu?