Myślałam, że ten moment nigdy nie nadejdzie. Dla moich rodziców nadal jestem małą córeczką. Sama czasami tak się czuję. Nie wyglądam na dorosłą kobietę i cały czas zachowuję się jak nastolatka.
Zobacz również: LIST: „Życzyłam kuzynce, żeby znalazła sobie chłopaka. Nie rozumiem jej dziwnej reakcji”
Nie mam chłopaka, narzeczonego, ani tym bardziej męża. Od 30 lat mieszkam z rodzicami i na razie nic nie wskazuje, że miałoby się to zmienić. Co prawda pracuję, ale nie w wymarzonym zawodzie i za śmieszne pieniądze.
Ktoś taki jak ja nie może z nadzieją patrzeć w przyszłość. Gorzej już chyba nie będzie, ale to jedyne pocieszenie.
Pewnie jestem dziwna, ale najbardziej w tym wszystkim martwi mnie moje panieństwo. Jak to w ogóle brzmi i wygląda? Statystycznie powinnam mieć już obrączkę na palcu i przynajmniej jednego bobasa w kołysce, a tu nic.
Zobacz również: Jestem ostatnią panną w rodzinie
Zawsze byłam niepewna i porównywałam się do innych. To mnie jeszcze bardziej dobija. Patrzę na moje rówieśnice, ale nie znajduję już nic, co by nas łączyło. One są dorosłe fizycznie, wiekowo i mentalnie. Mają swoje życie.
A ja? Pokój w 45-metrowym mieszkaniu rodziców, łatkę starej panny i ewidentnie jakiś problem ze sobą. Jeszcze kilka lat temu wierzyłam, że do trzydziestki odbiję się od dna. Ona zaraz przyjdzie, a u mnie po staremu.
Skoro tak, to za dekadę też się nic nie zmieni. Ja już po prostu przestałam w to wierzyć i może brzmi to dla Was śmiesznie, ale czuję się gorsza.
Wiola
Zobacz również: LIST: „W Polsce trudno być bezdzietną singielką. Nikt się z nami nie liczy”