Myślałam, że sprawa jest załatwiona, ale widocznie mąż wziął mnie na przeczekanie. Przed porodem w ogóle nie poruszał tematu albo przytakiwał bez przekonania. Kiedy trzeba to oficjalnie załatwić - nagle mnoży problemy.
Zobacz również: Czy nadać córce imię po mojej żyjącej mamie?
Od początku nasza córeczka miała otrzymać imię Marzena. To był mój pomysł, a on nie protestował. Zaczął dopiero po porodzie. Nagle stwierdził, że nie jest w jego guście, zaszkodzi dziecku i ogólnie mam sobie wybić z głowy.
Zamiast tego rzuca swoimi propozycjami, które mnie w ogóle się nie podobają.
Wspominał coś o Lenie i Amelii. Niby ładne, ale moim zdaniem za bardzo popularne. Wszystkie moje koleżanki nazywają dzieci w ten sposób. Marzena brzmi super i w dzisiejszych czasach jest dość oryginalna.
Zobacz również: Ulubione imiona Polaków. Różnią się w zależności od województwa
Dzisiaj córka kończy 2 tygodnie, a to oznacza, że został już tylko tydzień na załatwienie formalności. W przepisach jest mowa o 21 dniach. Wolałabym się nie przekonywać, do czego prowadzi przekroczenie terminu.
Mam płacić karę administracyjną z powodu wahań nastroju mojego męża? Przecież wszystko było ustalone. Każda kolejna rozmowa na ten temat kończy się awanturą. On absolutnie nie chce ustąpić.
Nieźle się zaczyna. Tatuś właśnie pokazuje, na co tak naprawdę go stać.
Agnieszka
Zobacz również: Czy mogę „odgapić” od przyjaciółki imię dla dziecka?