Jestem strasznym zmarzluchem. W domu wszystkie grzejniki odkręcone na maksimum, a wychodząc na zewnątrz zakładam kilka warstw ubrań. Obowiązkowo grube rajstopy, czapka, szalik, rękawiczki i jakieś ciepłe okrycie wierzchnie.
Zobacz również: Mój pies od zawsze mieszka w budzie. Nie wprowadzę go nagle do domu
Do niedawna gustowałam w puchówkach, ale zmieniłam zdanie, kiedy pierwszy raz założyłam prawdziwe futro. Idealnie utrzymuje temperaturę, a na dodatek jest niesamowicie wygodne. Kupiłam już kilka.
Pierwsze dostałam w spadku po babci. Znalazłam w jej szafie, więc żal wyrzucać.
Dlaczego o tym wspominam? Bo ostatnio spotkała mnie na ulicy bardzo nieprzyjemna sytuacja. Zostałam zaczepiona przez dwie dziewczyny. Usłyszałam, że mam na sobie zwłoki i tym podobne epitety.
Zobacz również: Nie rozumiem nagonki na myśliwych. Od dzieciństwa biorę udział w polowaniach
Na odchodne stwierdziły, że mam krew na rękach. Rozumiecie? Zupełnie obce osoby postanowiły zmieszać mnie z błotem, bo coś sobie ubzdurały. Stałam jak wryta i nawet nie miałam siły się bronić. A moim zdaniem mam mocne argumenty.
Nigdy nie kupiłam nowego futra. Jedno jest po babci, a pozostałe wygrzebałam w lumpeksie. Żadne zwierzę nie zginęło dla mojej zachcianki. To są rzeczy, które już powstały i trafiły na rynek. Nie napędzam tego przemysłu.
Trudno mi zrozumieć zachowanie tych dziewczyn. Chyba same nie wiedzą o czym mówią.
Weronika
Zobacz również: Sklepy nadal powinny sprzedawać żywe karpie. Przecież to nasza tradycja