Do tej pory jakoś nie zwracałam na to uwagi. Czasami było mi niezręcznie, ale liczą się inne rzeczy. Co mi z upominków, gdyby chłopak był po prostu beznadziejny? A nie jest, więc do tej pory nie narzekałam.
Zobacz również: LIST: „Chłopak nie chce mi powiedzieć, ile zarabia. Robi z tego straszną tajemnicę”
Sama nawet nie wiem na co. Brak ogłady? Skąpstwo? Czy jak to inaczej nazwać? Ostatnio rozmawiałam z koleżanką i to skłoniło mnie do przemyśleń. Mówiła coś o prezentach świątecznych, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Pewnie coś mu kupię, jak zawsze. I jak zawsze nie dostanę niczego w zamian.
Jesteśmy ze sobą 2 lata, więc trochę okazji się zebrało. Boże Narodzenie, mikołajki, imieniny, urodziny, rocznica i tak dalej. Zawsze mniejszy lub większy drobiazg ode mnie dostawał. A ja? Co najwyżej kwiatki, ale i tak nie zawsze.
Zobacz również: LIST: „Mój chłopak dzieli wydatki dokładnie po połowie. Codziennie się ze mną rozlicza”
Wcześniej to ignorowałam, bo miałam nadzieję, że się zmieni. Powoli jednak tracę cierpliwość. Nie jestem materialistką, ale doceniam miłe gesty. Niech kupi cokolwiek - byle od serca i sam z siebie, bo zaczyna mnie to denerwować.
Znajome dostają cuda, nawet bez okazji. Może u niego w domu nie było takiej tradycji? Wątpię, bo nie znam takich rodzin. Boli mnie ten temat, ale przecież nie powiem mu tego wprost. Sam powinien się domyślić.
Jeśli w tym roku znowu niczego nie będzie, to coś mnie trafi. Bo ja oczywiście coś dla niego będę miała. Jak zawsze.
Iwona
Zobacz również: LIST: „Jesteśmy razem od 3 lat, a ja nie mam dostępu do jego konta. Trochę to dziwne”