Naprawdę myślałam, że najgorsze już za nami. Nie wierzyłam co prawda w koniec epidemii, ale liczyłam na konkretne zmiany w przepisach. Myślę, że większości Polaków nie stać na tak daleko idące obostrzenia.
Zobacz również: „Covidowe palce” i nieustająca czkawka. Najdziwniejsze objawy świadczące o zakażeniu COVID-19
Czy zgadzam się z tym, żeby zamknąć szkoły? Jak najbardziej, bo ciągle wychodziły nowe przypadki zachorowań. Tylko nie naszym kosztem, bo jako rodzice niczemu nie zawiniliśmy. Skoro dzieci mają zostać w domach, to powinniśmy dostawać 100 procent pensji.
Zamiast tego znowu wypłacą mi 80% i nikt nie wie, ile to potrwa.
I tak jestem w dość komfortowej sytuacji, bo córka ma jeszcze 8 lat, więc załapałam się na zasiłek. Co w sytuacji, gdyby była o rok starsza? Naprawdę nie wiem, bo przecież nie zostawiłabym 9-latki samej.
Zobacz również: Codziennie upominam młodych klientów, którzy chcą zrobić zakupy w godzinach dla seniorów
Ja rozumiem, że wszyscy jesteśmy stratni i pandemia nikogo nie oszczędza. Próbuję być wyrozumiała i dostrzec jakiś sens w działaniach państwa, ale tego nie rozumiem. Z czegoś trzeba żyć.
Nie mogę sobie pozwolić na to, aby miesiącami siedzieć w domu i otrzymywać tylko część pensji. Już nie wspominam o tym, że podpadam pracodawcy. Jak się wszystko uspokoi, wtedy pewnie wylecę z roboty.
A co zrobię za kilka miesięcy, kiedy zasiłek nie będzie się już należał? Na to pytanie nikt mi nie chce odpowiedzieć.
Aneta
Zobacz również: Do końca marca aż tylu Polaków zarazi się koronawirusem. Alarmująca prognoza