Różne rzeczy mogę o sobie powiedzieć, ale na pewno nie jestem rozrzutna. Nauczyłam się żyć oszczędnie, bo w domu nigdy się nie przelewało. Szanuję pieniądze. Problemem jest raczej to, że mam ich za mało.
Zobacz również: Za tyle muszą przeżyć Polacy. Średnia dzienna stawka to zaledwie...
Dostaję około 2200 zł na rękę, z czego muszę się całkowicie sama utrzymać. Faceta nie mam, a rodziców nawet nie proszę. Wynajmuję maleńkie mieszkanie, żyję skromnie, jem niewiele i co z tego?
Mniej więcej po 2 tygodniach od wypłaty jestem już totalnie spłukana.
To trwa mniej więcej od roku, kiedy postanowiłam się usamodzielnić. Wtedy myślałam, że to wystarczy, ale ceny rosną praktycznie z miesiąca na miesiąc. Musiałam zacząć jeszcze więcej sobie odmawiać.
Zobacz również: LIST: „Dostałam okropne mieszkanie socjalne. Nie wychowam dzieci w takich warunkach”
Teraz już nie mam na czym oszczędzać. Wynajem 1000 zł, rachunki 200, karta na autobus prawie 100. Zostaje 900 na przeżycie - z jedzeniem, lekami, ubraniami itd. Tych ostatnich juz dawno nie kupowałam, bo wolę coś włożyć do garnka.
Prawda niestety jest taka, że czasami nie mam nic. Tydzień przed przelewem jem resztki kaszy, smażony makaron bez dodatków albo ziemniaki z kefirem. Czy robię coś źle? Moi znajomi jakoś dają sobie radę.
Ja inaczej nie umiem i odechciewa mi się już wszystkiego.
Aga
Zobacz również: Po rozstaniu muszę przeżyć za 20 zł dziennie. W lodówce mam tylko światło