Wszędzie słyszę, że w porządku łatwiej się odnaleźć. Jakoś to do mnie nie przemawia, bo po ostatnim generalnym sprzątaniu niczego nie umiałam w domu znaleźć. Panuję nad swoim chaosem i chyba nawet go lubię.
Zobacz również: Moja dziewczyna nic nie robi w domu. Muszę za nią odkurzać i myć naczynia
Nie za bardzo przepadam nad sterylnymi wnętrzami, w których można jeść z podłogi. One nie mają duszy. Wyglądają jak opuszczone. U mnie nic nie jest na swoim miejscu, ale ma to swój urok. Nie wszyscy potrafią go docenić.
Nawet nie zliczę, ile razy ktoś mnie z tego powodu upominał.
Prym wiedzie mama, która sama nigdy nie była perfekcyjną panią domu. Dopiero na stare lata zaczęła się tym strasznie przejmować i mnie pouczać. Jakoś jej nie przekonuje, że pewne wzorce wzięłam od niej, a z przyzwyczajeniami trudno walczyć.
Zobacz również: Przestałam odwiedzać przyjaciółkę, bo nie mogę znieść bałaganu w jej domu
Znajomi też kręcą nosem, a ostatni chłopak chyba właśnie przez bałagan ze mną zerwał. Nie rozumiem. Co komu szkodzi, jak gospodaruję we własnym mieszkaniu? Jest mi z tym dobrze i śpię spokojnie.
Często słyszę, że jak będę miała męża (o ile oczywiście znajdzie się taki naiwny) i dzieci, to nasza rodzina zgnije w brudzie. Ale skąd wiadomo, że wtedy nie zmienię nastawienia? Na razie jestem sama, wolna i zadowolona.
Wpędzanie w poczucie winy z tak błahego powodu uważam za zwyczajnie podłe. Bałaganiarstwo trudno nawet nazwać wadą. Według mnie to bardziej cecha.
Małgorzata
Zobacz również: Moja bratowa strasznie zapuściła mieszkanie. Czy mogę jej to wytknąć?