To nie jest tak, że ważę 65 kg, a chciałabym mieć o 5 kilo mniej. W moim przypadku nie chodzi o estetykę, ale zdrowie. Dostałam takie zalecenie od lekarza, którego martwią wyniki moich badań. Zaczynam się sypać.
Zobacz również: Ważą więcej, ale… wyglądają szczuplej. Nie uwierzysz, jak zmienia się ciało dzięki siłowni
Podwyższone ciśnienie, kiepski cholesterol, cukier, jakieś szmery w sercu. Jedynym ratunkiem ma być utrata masy ciała, jak to się ładnie nazywa. A mówiąc wprost - mam przestać się objadać, pozbyć się tłuszczu i zmienić nawyki.
Chciałabym, ale jakoś nie do końca to mi wychodzi.
Zaczęłam dokładnie 15 lipca i mogłabym się oszukiwać, ale waga nie kłamie. Zrzuciłam 1 kg, a to błąd statystyczny. Pewnie raz miałam pełny żołądek, a kolejnym razem mniej w nim zalegało i stąd różnica. Nikomu o tym nie mówię.
Zobacz również: Te 3 życiowe wydarzenia sprawią, że na pewno przytyjesz. To wręcz nieuniknione
Wszyscy wokół wiedzą o mojej "diecie". Ten cudzysłów nie jest przypadkowy, bo odżywiam się fit tylko w towarzystwie. Jakieś sałaty, kurczaki bez soli i tym podobne rzeczy. Później wracam do domu albo sama wychodzę na miasto, żeby nadrobić.
Najśmieszniejsze jest to, że coraz częściej słyszę komplementy: ale schudłaś! I wtedy jest mi jeszcze bardziej wstyd, bo wiem że to bzdura. Całe to moje odchudzanie jest na pokaz. Żeby tylko zadowolić innych.
I to mnie naprawdę dobija, bo sama siebie nie uratuję. Jestem za słaba.
Justyna
Zobacz również: Napisała, co tak naprawdę myśli o dietach i ćwiczeniach. Przyklasnęły jej tysiące kobiet