Zawsze bardzo ceniłam sobie prywatność i w mieszkaniu rodziców miałam ją zapewnioną. Nie potrzebowałam zamku w drzwiach - nikt nie wpadał bez pytania i zapowiedzi, więc mogłam czuć się swobodnie.
Zobacz również: Znajomi nie lubią, kiedy przychodzę do nich z moimi dziećmi
Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy razem z mężem wybudowaliśmy dom pod miastem. Dostaliśmy spory fragment działki należącej do jego rodziców, więc jesteśmy sąsiadami. Wokół mieszka też kilkoro znajomych.
To zupełnie inne życie, niż w bloku. Ale czy na pewno lepsze?
Na pewno podoba mi się przestrzeń. I to, że mogę rano wyjść w piżamie na taras, żeby napić się kawy. Jednak mam problem właśnie z brakiem prywatności, którą przy okazji straciłam. Tutaj wszyscy czują się jak u siebie.
Zobacz również: Rodzice otwierają przesyłki zaadresowane do mnie. Mają prawo?
Wystarczy, że nie zamknę drzwi na klucz i za chwilę mam nieproszonych gości. Ostatnio wyszłam naga spod prysznica, żeby ubrać się w sypialni, a na korytarzu minęłam teściową. Całkiem niedawno znajomi prawie nakryli nas na... sami wiecie czym.
Nie pukają, nie dzwonią, nawet nie wołają. Po prostu włażą, bo przecież jesteśmy rodziną / przyjaciółmi. Dla mnie to bardzo niekomfortowa sytuacja. Ciągle nasłuchuję kroków i nie mogę się po prostu wyluzować.
Tylko nie wiem, jak mam im o tym powiedzieć.
Ewelina
Zobacz również: Moja bratowa strasznie zapuściła mieszkanie. Czy mogę jej to wytknąć?