Większość ludzi śmieszkuje sobie z młodzieńczego trądziku. Przecież to takie normalne, kiedyś zniknie i nie ma się czym przejmować. Wystarczy się umyć, a hormony wreszcie wrócą do normy. Tak myśleli też moi rodzice.
Zobacz również: Na czole, nosie czy policzkach? Miejsce skórnych niedoskonałości zdradza prawdę o twoim zdrowiu
Jako nastolatka miałam ogromne problemy dermatologiczne, ale oni zupełnie nic z tym nie robili. Błagałam ich o wizytę u lekarza. Zgodzili się chyba po 2 latach, kiedy miałam już ogromne cysty. I nic to nie dało.
Dostałam leki, te wreszcie się skończyły i nie kontynuowałam kuracji. Ich zdaniem szkoda było pieniędzy.
Przez bardzo długi czas wyglądałam strasznie. W akcie desperacji zamalowywałam wszystkie zmiany, ale oczywiście nie byłam w stanie ich ukryć. Nabawiłam się kompleksów i nerwicy, a efekty widoczne są do dziś.
Zobacz również: Kosmetyki, których NIE powinnaś używać, jeśli masz wypryski
Teraz mam 22 lata, trądzik zniknął, ale nie ślady po nim. Moją twarz pokrywa mnóstwo blizn i przebarwień, których już nie wyleczę tabletkami. Potrzebne będą inwazyjne zabiegi, ale nikt nie da mi gwarancji.
Codziennie ukrywam się pod szczelną warstwą tapety i boję się zmyć makijaż nawet przy chłopaku. Mam ogromny żal do mamy i taty, bo mogli temu zapobiec. Bagatelizowali problem, ale to nie oni teraz cierpią.
Chyba nigdy im tego nie wybaczę.
Aneta
Zobacz również: Żaden makijaż nie jest w stanie ukryć ich trądziku. Mimo to postanowiły pokazać go całemu światu