Zawsze zazdrościłam koleżankom, które mogły zabierać swoich chłopaków na wesela czy zwykły obiad u rodziców. Ja kogoś takiego nie miałam i czekałam, kiedy tylko będzie to możliwe. Dziś nie jestem sama, a nadal tak mnie traktują.
Zobacz również: LIST: „W Polsce trudno być bezdzietną singielką. Nikt się z nami nie liczy”
Nigdzie z nim nie chodzę, bo przecież nie będę się wpraszać. Zawsze wygląda to tak samo: "może byś wpadła?". Na kawę, imieniny, ślub, grilla, cokolwiek. Zaproszenie w liczbie pojedynczej, które nie uwzględnia mojego partnera.
I co ja mam wtedy zrobić? Idę albo nie, ale o nim nie wspominam.
Wszyscy doskonale wiedzą o jego istnieniu, a jednak ignorują ten fakt. Chcą utrzymywać kontakt tylko ze mną i mojego chłopaka pomijają. Z tego powodu zaczynam oddalać się od rodziny, a ja naprawdę nie chcę musieć wybierać.
Zobacz również: LIST: „Mój chłopak oświadczył się swojej poprzedniej dziewczynie, a mnie wciąż nie prosi o rękę…”
Sytuacja jest skomplikowana, ale nie dla mnie. Chodzi o to, że mój facet był kiedyś zaręczony z moją kuzynką. Rozstali się, po latach zostaliśmy parą, ale dla wszystkich wokół pozostał persona non grata. Nikt nie chce podpaść tamtej części rodziny, więc mszczą się na nim.
Przy okazji obrywam ja, bo muszę prowadzić dwa życia. Dla nich mój chłopak nie istnieje, więc nawet o nim nie wspominam. Na co dzień - szczęśliwie zakochana. Przy bliskich - singielka. Można dostać rozdwojenia jaźni.
Już nie wierzę, że kiedyś to się zmieni.
Wiktoria
Zobacz również: LIST: „Na wesele zaproszę gości bez osób towarzyszących. To zbędny wydatek”