Może się wydawać, że praca w handlu nie jest specjalnie stresująca. Jeśli lubisz ludzi, to bym bardziej, wtedy oni też potrafią się zachować. Tak było do niedawna, ale teraz strach się odezwać. Agresja jest na porządku dziennym.
Zobacz również: 7 zawodów, w których najłatwiej zarazić się koronawirusem
Nie jestem właścicielką sklepu, więc muszę robić to, co mi każą. A nakaz jest konkretny: nie obsługiwać klientów bez maseczek, namawiać ich do zasłonięcia ust, a jak to nie pomoże - wyprosić.
Wiecie do czego to prowadzi?
Codziennie jest kilkadziesiąt takich przypadków. Większość się dostosuje, ale niektórzy nie przebierają w słowach. Zaczynają ze mną dyskutować, wygłaszają swoje teorie, obrażają, a nawet grożą. Tylko dlatego, że stosuję obowiązujące przepisy.
Zobacz również: Czy upominać ludzi, którzy nie noszą maseczek? Są samolubni
Najczęstszy argument - nie mogę, bo jestem chory/a. Albo jeszcze lepiej: pandemia jest zmyślona, maseczki szkodzą, każdy człowiek jest wolny itd. Cały czas muszę się szarpać, a przecież to nie ja wymyśliłam.
Prawo ustalają rządzący, a my mamy go przestrzegać. Z zażaleniami nie do mnie! Nawet nie wchodzę już w te pyskówki, tylko mówię prosto z mostu - zakryjesz twarz albo zakupów nie będzie. Niektórzy mimo to próbują.
Klienci wyżywają się na bezbronnej kasjerce, jakbym była ministrem zdrowia. Ręce opadają.
Wiktoria
Zobacz również: Krzysztof Jackowski mówi o końcu pandemii. Nie ma dobrych wieści