Współczuję wszystkim dziewczynom, które z powodu kompleksów nie są w stanie normalnie funkcjonować. Życie z widoczną wadą nie jest łatwe. Nawet nie chodzi o ludzkie gadanie, ale samoocenę.
Zobacz również: Makijaż kruszy mi się na twarzy. Bez pełnego krycia nie wyjdę z domu
Ja jestem trochę innym "przypadkiem", bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak wyglądam i mimo wszystko nie chcę tego zmieniać. Może to kwestia przyzwyczajenia, a może dużej pewności siebie. Inni tego nie rozumieją.
W dzieciństwie byłam z tego powodu szykanowana, ale od lat mam święty spokój.
Prawdopodobnie nie wszystkim podobają się moje odstające uszy, tylko nie bardzo mnie to teraz interesuje. Najważniejsze, że ja czuję się ze sobą dobrze. Kiedyś myślałam o operacji, ale mi przeszło.
Zobacz również: Wszyscy myślą, że jestem leniwa, bo ważę 80 kg. Mam świetną kondycję
To drogie, bolesne, a efekt wcale nie musi być super. Wychodzę z założenia, że szkoda czasu, pieniędzy i nerwów na poprawę czegoś, co od zawsze jest nieodłączną częścią mnie. Nie przypadnę komuś do gustu? Trudno.
I na tym powinnam zakończyć, ale niestety jest coś jeszcze. Bardzo wielu ludzi - w tym przyjaciele i członkowie rodziny - nie rozumie mojego podejścia. Według nich powinnam poddać się zabiegowi.
Na nic tłumaczenie, że to moje ciało i moja decyzja. Najpierw słyszysz, by pokochać siebie, a kiedy to zrobisz - nawet najbliżsi próbują wpędzić cię w kompleksy. To straszne.
Lena
Zobacz również: Odziedziczyłam po rodzicach najgorsze cechy wyglądu