Myślę, że nigdy nie nadużywałam ich dobroci. Lubię swoją niezależność, dlatego o pomoc zwracam się tylko w krytycznych momentach. Od lat zarabiam na siebie i radzę sobie z większością problemów bez ich wsparcia.
Zobacz również: Panika wśród nowożeńców. Skarbówka wysyła do nich listy chwilę po weselu
Zawsze miałam jednak świadomość, że w razie czego wyciągną do mnie rękę. Do tej pory się na nich nie zawiodłam. Teraz jednak nadszedł taki moment, w którym powinni się wykazać, a jednak tego nie robią. Udają, że nie ma tematu.
Chodzi o organizację wesela zaplanowanego na maj przyszłego roku.
Niby jeszcze sporo czasu, ale już teraz trzeba wszystko zapiąć na ostatni guzik. Oczywiście wiąże się to ze sporymi wydatkami, bo same zaliczki to przynajmniej kilka tysięcy złotych. A cała reszta? Nawet nie chcę myśleć.
Zobacz również: Ile trzeba mieć pieniędzy, żeby wziąć ślub? „80 tys. zł na wesele może nie wystarczyć”
Tradycyjnie to rodzina panny młodej finansuje ślub, ale my chcieliśmy się podzielić po połowie. Ojciec mojego narzeczonego (matka niestety zmarła, zanim pojawiłam się w jego życiu) stanął na wysokości zadania. Niedawno dotarł do nas przelew.
Coraz bardziej obawiam się o budżet, bo bez wsparcia moich rodziców nic z tego nie będzie. A oni milczą. Próbuję ich jakoś naprowadzić na odpowiednie tory, jednak żadna konkretna propozycja się nie pojawia.
Przecież nie będę ich prosić. Nie tak to powinno wyglądać.
Ewelina
Zobacz również: EXCLUSIVE: Moje wesele się nie zwróciło