Zawsze dziwiłam się znajomym, którzy potrafili tylko narzekać na swoich rodziców. Ja nie miałam im niczego do zarzucenia. Kochający, mądrzy, zawsze mnie wspierali. I tak było do niedawna, ale wraz z pojawieniem się mojej córki zaczęło między nami zgrzytać.
Zobacz również: Została mamą na pełny etat. Teraz ze łzami w oczach zdradza, jak wygląda jej życie
Nie chodzi o to, że się kłócimy. Ani o to, że za bardzo mieszają się w moje sprawy i ingerują w wychowanie dziecka. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że zupełnie ich to nie obchodzi. Przez kilka miesięcy byli zachłyśnięci nową rolą, jednak szybko im przeszło.
Dziś nie mogę na nich prawie w ogóle liczyć i o wszystko muszę się prosić.
Wiem, że u innych wygląda to trochę inaczej. Dziadkowie wręcz nie mogą się doczekać, kiedy będą mogli zająć się wnukami. Oni chętnie wpadną na chwilę, ale dłuższa opieka nie wchodzi w grę. Nie widzę wielkiego zaangażowania.
Zobacz również: LIST: „Chcę być mamą na pełny etat. Mąż nalega, żebym wróciła do pracy”
Miałam z mężem taki plan, żeby wyjechać na 5 dni tylko we dwoje, bo od od trzech lat nigdy nie byliśmy sami. Powiedziałam o tym rodzicom, ale nawet nie zaproponowali pomocy. Kiedy poprosiłam wprost, to też niewiele zmieniło.
Ciągle mówią, że są za starzy i dzieci już wychowali. Nie zrobią tego za mnie. Przykro się słucha takich rzeczy. Moje koleżanki podrzucają maluchy rodzicom i wszyscy są szczęśliwi. Ja się proszę, a i tak mają to gdzieś.
Przykro mi to mówić, ale nie sprawdzają się w roli dziadków. To miało wyglądać zupełnie inaczej.
Joanna
Zobacz również: Siostra nie chce opiekować się moim dzieckiem. Zerwać z nią kontakt?